Rozmowy naszych pijaczków

Prawie codziennie jadę do marketu na rowerze i mijam kilka ulubionych miejsc naszych międzyrzeckich żuli i pijaczków.Chyba mam u niektórych z nich jakieś względy,bo krzyczą do mnie "Dzień dobry,szefowa".Odrykuję  grzecznie "dzień dobry".
Ostatnio usiadłam  na ławce przy rzece.Posiedzę, mówię sobie,pogapię się na kaczki,coś przekąszę.Za mną usiadła  dwójka miejscowych pijaczków i zaczęli swe rozmowy.Nawet nie posłuchiwałam,bo skupiłam się na konsumpcji batonika.W pewnym momencie jeden z nich mówi do mnie tak:
-Pani posłucha,jak ja umrę,to kumple mają zrobić imprezę,mają się bawić i pić,to nic,że to mój pogrzeb,a bo raz oni szaleli na imprezie,a ja nawalony jak atom ( tu akurat użyty był inny wyraz,ale ocenzurowałam go) leżałem na trawniku albo kanapie.Na to samo przecież wychodzi .
Wysłuchałam i się nie odzywałam.Siedziałam dalej i gapiłam się na jakieś pelikany na Obrze.
Za chwilę podsiadły do mnie dwie dziewczyny, a jedna do drugiej mówi tak:
-Wiesz,Oliwia strzeliła focha,bo powiedziałam,że jest wegetarianką,a nie weganką.
Pijaczek do mnie:
-Jak ja chodziłem do szkoły,to był w klasie taki jeden co nie jadł mięsa i my wołaliśmy na niego
"Ty co, j*****y jesteś, Robert?"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2019 Irena Buzarewicz , Blogger