Nietłusty czwartek

Miał być Tłusty Czwartek.
Pączunie z dżemem,chrusty i takie tam.......O 6 rano obudził mnie zimny nos mojego psa. O 7 rano rano popedałowałam do marketu po pączki.Kupiłam 10 sztuk-różnie to w życiu bywa.Może jacyś niespodziewani goście z Oklahomy będący przejazdem w Międzyrzeczu. A może jutro meteoryt przyrąbie w mój dom. Trzeba być gotowym na wszystko ( dzisiaj przy kasie szukałam drobnych i wysypała mi się zawartość mojej torebki,czyli cukierki,2 szminki,chusteczki,angielskie pensy,żarówka-niosę już ją do recyklingu drugi  miesiąc, kilka gwoździ,obroża ,kolczyki luzem,plastry,a jakiś facet się mnie pyta czy idę na wojnę,ja na to,że tak,wspomagam partyzantów z kniei i się dowcipniś przymknął).
Pączki zostawiłam na stole i wybyłam do schroniska .
Kiedy wróciłam o 13,to już ich nie było.Pozostała jedna rozerwana reklamówka.Udałam się do salonu w celu odbycia rozmowy ostrzegawczej z psami,które leżały rozwalone na kanapach brzuchami do góry i łapami wycelowanymi w sufit jak anteny w kosmos.
Maniek otworzył jedno oko,a Mafi nawet tego nie raczył zrobić.Machnęłam ręką,a niech im tam będzie,bo w kredensie miałam schowaną bombonierkę na wszelki wypadek. A może ciotka niespodziewanie przyjedzie,a może świat się jutro skończy...
Zamknęłam się w łazience i z godnością zjadłam pudełko czekoladek.Dwa psie łotry dobijały się do drzwi,ale im nie otworzyłam,bo przyjemności trzeba umieć sobie dozować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2019 Irena Buzarewicz , Blogger